Przejdź do głównej zawartości

Co można zrobić ze starych t-shirtów - tutorial

Zawsze mi się podobała włóczka zpaghetti. Poszperałam w Internecie i okazało się że można ją zrobić samodzielnie ze starych t-shirtów. Poszukałam w domu materiałów i okazało się, że mam tylko dziecięce. Pocięłam je i tak o to powstał koszyczek. Wykonałam grubym szydełkiem, niestety złamało mi się. Robótkę kończyłam szydełkiem bambusowym. Do wykonania koszyczka zużyłam 3 koszulki dziecięce.

A oto jak się do tego zabrałam. Najpierw w koszulce odcięłam rękawki, dół bluzki i brzegi, tak jak na zdjęciu:
Następnie dół koszulki złożyłam na pół ale tak by został wolny pasek na końcu!  Potem przecięłam paski około 2 cm tak by wolny pasek został nie przecięty:

Wreszcie rozłożyłam kawałek tkaniny na ręce by móc przeciąć na ukos wolny pasek. W ten sposób uzyskałam długi sznur.


Teraz długi sznur należy naciągnąć trzymając dwoma rękami z dwóch straon by brzegi się podwinęły (widać w górnej części zdjęcia). Gdy sznur się skończy wystarczy zwinąć w kłębek. Włóczka jest gotowa.

Ponieważ dół koszulki to za mało by zrobić jeden koszyczek. Można wykorzystać pozostałe części koszulki. Można pociąć na paski górę koszulki albo na okrągło rękawy jeśli są wszyte w inny sposób niż w przykładowej koszulce na zdjęciu. Pozostaje tylko jeszcze kwestia łączenia takich pasków włóczki. Tradycyjnie można zawiązać supeł. Można spróbować też zszywać (ale to za dużo roboty jeśli mamy małe paseczki).  Ja wykorzystałam inną metodę łączenia. Niestety też pozostawiała małe supły które trzeba było jakoś chować do środka ale za to była w miarę szybka. Polega to na tym, że nacinamy na dwóch końcach otwory. Następnie jeden koniec przeciągamy przez drugi tak by widać było pętelkę i przez dziurkę przeciągamy koniec naszego włóczkowego sznura. Następnie ściągamy końce i mamy połączenie gotowe. Poniżej schemat tego łączenia.

A oto gotowy koszyczek: wierzch i spód

i koszyczek z aktualną zawartością:

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Moje pierwsze kroki z kaligrafią czyli jak nie należy czyścić stalówek

Szanowni Czytelnicy, Zawsze mi się podobały różne kroje czcionek. Miałam też ochotę uczyć się kaligrafii. Kupiłam nawet pióro na naboje gdzie stalówki są na stałe umieszczone w części, którą się przykręca. Tylko jak zwykle brakło czasu by zająć się kaligrafią na poważnie. W końcu zaopatrzyłam się w odpowiednie książki. Poprosiłam tatę żeby wyrzeźbił mi pisak lipowy z myślą że kiedyś się zabiorę (jak będzie czas, którego i tak nie ma). A tata zrobił mi ogromną niespodziankę bo zaraz poszedł do kuchni i zrobił mi kilka pisaków lipowych w tym również z przeciętą końcówką (taką co robi dwa ślady na papierze). Dostałam jeszcze od rodziców stalówki, no i nie było odwrotu. Wstyd byłoby nie spróbować użyć chociaż tego. Brakowało mi jeszcze tylko tuszu (bo mój stary od pisaków kreślarskich jeszcze ze studiów zrobił się wodnisty i musiałam go wyrzucić) i obsadki do tych cudownych stalówek. Te rzeczy zakupiłam już samodzielnie i mogłam zacząć swoją przygodę. Najpierw szukałam informac...

Kostki do gry do opowiadania

Ostatnio syn lubi grać w pewną grę. Mamy kostki z różnymi obrazkami. Gramy na przemian. Jedna osoba rzuca kostkami i następnie wymyśla opowiadanie tak aby użyć wszystkie elementy które wypadły na kostkach. Tę gra ma wersję komercyjną i w zasadzier od tej wersji się zaczęło. Zobaczyłam u kogoś gotowe kostki i ... Zamiast kupić w sklepie postanowiłam, że takie zrobimy. Potrzebny był papier techniczny, kredki, nożyczki, klej, linijka i ołówek. Najpierw naszkicowałam szablon do sześcianu następnie kazałam synowi narysować dowolne obrazki w kwadracikach no i sama parę narysowałam potem wycięłam i skleiłam. Kostki mają wymiar 2 x 2 cm. Początkowo graliśmy 8 kostkami ale pewnego dnia syn stwierdził, że nie ma na kostkach śmieciarki i musiałam narysować dwa nowe schematy aby po uzupełnieniu rysunkami stały się nowymi kostkami.  Gra jest bardzo fajna, mojemu synowi coraz bardziej się podoba a mi zaczyna się już nudzić. W związku z tym jego opowieści są coraz dłuższe a moje coraz kró...

Witraże wielkanocne z bibuły

Już dawno marzyłam o tym żeby coś takiego zrobić. Miałam czarne kartki papieru technicznego (a kiedyś to trzeba było biały malować) i kolorową bibułę. Brakowało tylko czasu i wytrwałości. W końcu czas się znalazł. Zagoniłam do roboty mojego syna (6 lat). Najpierw musiał zaprojektować jajko wielkanocne. Potem pogrubiłam krawędzie i zabrałam się do wycinania, swój projekt też. Następnie wycinaliśmy kawałki z bibuły i dopasowywaliśmy je do kształtów. A na koniec klejenie. Te kształty syn wycinał sam, najpierw kazałam mu odrysowywać przez kartonowy szkielet. Bardzo ważne okazało się dopasowanie kształtów. A samo smarowanie klejem i przyklejanie okazało się łatwe. Bardzo mojemu synowi podobało się patrzenie pod światło na witraż. Nie wiem czy jeszcze to powtórzymy. Myślę, że jednak taka robótka jest lepsza dla starszych dzieci. Młodsze bez pomocy rodziców nie dałyby sobie rady. A poniżej efekty naszej pracy. Po lewej jest witraż mojego syna (z samochodem) po prawej mój (z zającem).