Szanowni Czytelnicy,
Chciałam się pochwalić swoją nowiutką zdobyczą - książką: Tajniki DIY napisaną przez Red Lipstick Monster czyli Ewę Grzelakowską-Kostoglu. Książka miała premierę 9 listopada.
Zamówiłam wydanie rozszerzone ale te rozszerzenie dotyczy kilku dodatkowych stron do wycięcia. Tylko nie wiem czy je wytnę, bo mam niestety awersję do niszczenia książek. Raczej skopiuje i wykorzystam.
Książka ma twarde okładki (będzie dobrze stała jak się będzie korzystało z przepisów) i przepiękne zdjęcia w środku. Są kolorowe i pełne szczegółów i inspirujące. Lubie takie zdjęcia. Oprócz tego są przepisy bo chociaż tytuł to "Tajniki DIY" to chodzi oczywiście o tematykę kosmetyczną.
We wstępie dowiadujemy się, że książka zawiera przepisy łatwe i ze składników łatwo dostępnych. Rzeczywiście, gdy przejrzymy przepisy są one proste ale oferują stworzenie własnych kosmetyków, których używamy na co dzień. Znajdziemy tu przepisy na płyny do demakijażu, peelingi, maseczki, kremy a nawet i perfumy na bazie olejków eterycznych. Od dawna marzyłam by zrobić swoje perfumy i nie mogę się już doczekać kiedy wypróbuje pierwsze przepisy.
Przepisy są naprawdę proste w wykonaniu i zawierają proste składniki a lista składników w tych przepisach jest dużo krótsza niż w drogeryjnych kosmetykach. Co przemawia na korzyść, bo jak się pomyśli co się kładzie na twarz i ile tam jednak jest dodatkowych składników, które wcale nie pielęgnują, to aż ciarki przechodzą po plecach. Myślę, że młodsza część czytelników będzie zachwycona i na pewno sobie poradzi z takimi przepisami. Ja jednak czuję pewien nie dosyt, brakuje tych "trudniejszych" przepisów, tym bardziej, że pierwsze próby robienia własnych kosmetyków mam już za sobą (przyznaje się, nie zawsze udane). Liczę na to, że będzie jeszcze jedna książka tym razem z "trudniejszymi" przepisami. Tymczasem nie mogę się już doczekać, żeby wypróbować przepisy z tej książki (tym razem myślę, że wszystkie się udadzą). Ach i jeszcze muszę dodać, że wraz z przepisami dostajemy porady jak pielęgnować skórę, jak dodać inne składniki do przepisów.
Ostatnie rozdziały dotyczą robienia własnoręcznie różnych rzeczy. Bardzo pozytywnie zaskoczyły mnie pomysły na wykorzystanie szklaneczek do utworzenia pojemników na kosmetyki, niezsuwająca się zakładka do książki i stojaki na bransoletki. Podoba mi się pomysł na zdobienie białych tenisówek. Nigdy nie pomyślałam, że w tak fajny sposób można odmienić swoje buty. Na przyszłe wakacje, kupię dwie pary - jedną dla siebie a jedną dla syna i będziemy rysować, zwłaszcza, że mam specjalne flamastry do rysowania. Hm. nie wiem tylko jak białe tenisówki wytrzymają długo na nogach mego syna.
Przed każdym działem pojawia się zdjęcie z podpisanymi narzędziami i materiałami. Zastanawiam się, czy przy przepisach na organizery kosmetyczne i prezenty nie powinny się znaleźć informacje jakiego kleju użyć. Niektóre wymienione w przyborniku na początku rozdziału są uniwersalne ale nie wszystkie. Z drugiej strony skoro przepisy mają być łatwe a na zdjęciu i tak widać co jest użyte (a wiadomo, że jeden obraz to tysiąc słów) to może nie warto dawać wykładu na temat rodzaju i zastosowań kleju w rękodziele.
Jeszcze jedna rzecz przyszła mi do głowy. W niektórych kosmetycznych recepturach często pojawia się konieczność dezynfekowania wszystkich narzędzi i pojemników. Jak się pochwaliłam koleżance, która pracuje w profesjonalnej firmie produkującej kosmetyki, że robię swoje kosmetyki w domu to powiedziała mi, że kosmetyki fabryczne robi się w sterylnych warunkach w specjalnych laboratoriach i tych warunków nie da się odtworzyć w warunkach domowych. Nietrudno odmówić jej racji. Tylko, że z drugiej strony moja babcia przecierała twarz własnoręcznie zrobioną serwatką i absolutnie nie dezynfekowała przedtem garnków. No i czy dezynfekujemy wszystkie naczynia przed gotowaniem potraw? Gdzieś trzeba znaleźć złoty środek. Po drugie mi się zdarzyło, że zdezynfekowałam pojemnik na pomadkę i okazało się, że środek nie odparował w całości i potem mnie piekły usta jak używałam tej pomadki. Teraz już nie dezynfekuję pojemników na szminki.
Znalazłam też mały drobny błąd, który myślę, że jednak nie ma wpływu na jakość książki. W przepisie na stojak na bransoletki w podpisie jest napisane, że używamy kieliszka. Na zdjęciu jednak jest drewniany stojak, który wygląda jak fragment pionka szachowego. Co i tak nie przeszkadza w stworzeniu takiego stojaka, tym bardziej, że jestem zwolennikiem recyklingu i sądzę, że można wykorzystać każdy element, który nadaje się na stojak.
Podsumowując: książka ma łatwe przepisy do zrobienia w warunkach domowych. Bardzo pomocna dla początkujących miłośników własnych kosmetyków, przydatna dla szukających sposobów na przechowywanie kosmetyków i biżuterii i nieoceniona w poszukiwaniu pomysłowych gadżetów na prezenty. Książka jest zdecydowanie godna polecenia. Uwielbiam ją oglądać i będę z niej korzystać. Zdjęcia są niesamowite i jak patrzę na te szczegóły to przychodzą mi różne pomysły. Jeśli zastanawiacie się czy ją kupić to zdecydowanie polecam.
Tym bardziej jeśli jesteście miłośnikami Red Lipstick Monster jak ja. Uwielbiam oglądać jej filmy i z niecierpliwością czekałam na tę książkę.
Chciałam się pochwalić swoją nowiutką zdobyczą - książką: Tajniki DIY napisaną przez Red Lipstick Monster czyli Ewę Grzelakowską-Kostoglu. Książka miała premierę 9 listopada.
Zamówiłam wydanie rozszerzone ale te rozszerzenie dotyczy kilku dodatkowych stron do wycięcia. Tylko nie wiem czy je wytnę, bo mam niestety awersję do niszczenia książek. Raczej skopiuje i wykorzystam.
Książka ma twarde okładki (będzie dobrze stała jak się będzie korzystało z przepisów) i przepiękne zdjęcia w środku. Są kolorowe i pełne szczegółów i inspirujące. Lubie takie zdjęcia. Oprócz tego są przepisy bo chociaż tytuł to "Tajniki DIY" to chodzi oczywiście o tematykę kosmetyczną.
We wstępie dowiadujemy się, że książka zawiera przepisy łatwe i ze składników łatwo dostępnych. Rzeczywiście, gdy przejrzymy przepisy są one proste ale oferują stworzenie własnych kosmetyków, których używamy na co dzień. Znajdziemy tu przepisy na płyny do demakijażu, peelingi, maseczki, kremy a nawet i perfumy na bazie olejków eterycznych. Od dawna marzyłam by zrobić swoje perfumy i nie mogę się już doczekać kiedy wypróbuje pierwsze przepisy.
Przepisy są naprawdę proste w wykonaniu i zawierają proste składniki a lista składników w tych przepisach jest dużo krótsza niż w drogeryjnych kosmetykach. Co przemawia na korzyść, bo jak się pomyśli co się kładzie na twarz i ile tam jednak jest dodatkowych składników, które wcale nie pielęgnują, to aż ciarki przechodzą po plecach. Myślę, że młodsza część czytelników będzie zachwycona i na pewno sobie poradzi z takimi przepisami. Ja jednak czuję pewien nie dosyt, brakuje tych "trudniejszych" przepisów, tym bardziej, że pierwsze próby robienia własnych kosmetyków mam już za sobą (przyznaje się, nie zawsze udane). Liczę na to, że będzie jeszcze jedna książka tym razem z "trudniejszymi" przepisami. Tymczasem nie mogę się już doczekać, żeby wypróbować przepisy z tej książki (tym razem myślę, że wszystkie się udadzą). Ach i jeszcze muszę dodać, że wraz z przepisami dostajemy porady jak pielęgnować skórę, jak dodać inne składniki do przepisów.
Ostatnie rozdziały dotyczą robienia własnoręcznie różnych rzeczy. Bardzo pozytywnie zaskoczyły mnie pomysły na wykorzystanie szklaneczek do utworzenia pojemników na kosmetyki, niezsuwająca się zakładka do książki i stojaki na bransoletki. Podoba mi się pomysł na zdobienie białych tenisówek. Nigdy nie pomyślałam, że w tak fajny sposób można odmienić swoje buty. Na przyszłe wakacje, kupię dwie pary - jedną dla siebie a jedną dla syna i będziemy rysować, zwłaszcza, że mam specjalne flamastry do rysowania. Hm. nie wiem tylko jak białe tenisówki wytrzymają długo na nogach mego syna.
Przed każdym działem pojawia się zdjęcie z podpisanymi narzędziami i materiałami. Zastanawiam się, czy przy przepisach na organizery kosmetyczne i prezenty nie powinny się znaleźć informacje jakiego kleju użyć. Niektóre wymienione w przyborniku na początku rozdziału są uniwersalne ale nie wszystkie. Z drugiej strony skoro przepisy mają być łatwe a na zdjęciu i tak widać co jest użyte (a wiadomo, że jeden obraz to tysiąc słów) to może nie warto dawać wykładu na temat rodzaju i zastosowań kleju w rękodziele.
Jeszcze jedna rzecz przyszła mi do głowy. W niektórych kosmetycznych recepturach często pojawia się konieczność dezynfekowania wszystkich narzędzi i pojemników. Jak się pochwaliłam koleżance, która pracuje w profesjonalnej firmie produkującej kosmetyki, że robię swoje kosmetyki w domu to powiedziała mi, że kosmetyki fabryczne robi się w sterylnych warunkach w specjalnych laboratoriach i tych warunków nie da się odtworzyć w warunkach domowych. Nietrudno odmówić jej racji. Tylko, że z drugiej strony moja babcia przecierała twarz własnoręcznie zrobioną serwatką i absolutnie nie dezynfekowała przedtem garnków. No i czy dezynfekujemy wszystkie naczynia przed gotowaniem potraw? Gdzieś trzeba znaleźć złoty środek. Po drugie mi się zdarzyło, że zdezynfekowałam pojemnik na pomadkę i okazało się, że środek nie odparował w całości i potem mnie piekły usta jak używałam tej pomadki. Teraz już nie dezynfekuję pojemników na szminki.
Znalazłam też mały drobny błąd, który myślę, że jednak nie ma wpływu na jakość książki. W przepisie na stojak na bransoletki w podpisie jest napisane, że używamy kieliszka. Na zdjęciu jednak jest drewniany stojak, który wygląda jak fragment pionka szachowego. Co i tak nie przeszkadza w stworzeniu takiego stojaka, tym bardziej, że jestem zwolennikiem recyklingu i sądzę, że można wykorzystać każdy element, który nadaje się na stojak.
Podsumowując: książka ma łatwe przepisy do zrobienia w warunkach domowych. Bardzo pomocna dla początkujących miłośników własnych kosmetyków, przydatna dla szukających sposobów na przechowywanie kosmetyków i biżuterii i nieoceniona w poszukiwaniu pomysłowych gadżetów na prezenty. Książka jest zdecydowanie godna polecenia. Uwielbiam ją oglądać i będę z niej korzystać. Zdjęcia są niesamowite i jak patrzę na te szczegóły to przychodzą mi różne pomysły. Jeśli zastanawiacie się czy ją kupić to zdecydowanie polecam.
Tym bardziej jeśli jesteście miłośnikami Red Lipstick Monster jak ja. Uwielbiam oglądać jej filmy i z niecierpliwością czekałam na tę książkę.
Komentarze
Prześlij komentarz