Szanowni Czytelnicy,
Wraz z zestawem akcesoriów do rękodzieła (ten zestaw z pepco o którym kiedyś wspominałam) kupiłam patyczki. Nie były to jednak drewniane patyczki do lodów a patyczki wycięte z folii - pianki.
Przeglądałam Internet, żeby znaleźć co z tego można zrobić. Zatem z patyczków drewnianym można wiele nawet prześliczne pojemniki. Niestety z miękkiej i uginającej się foli pianki nie da się zrobić czegoś trwałego. Postanowiłam więc zrobić osłonki na doniczki.
Do tego celu potrzebujemy białych pojemników po jogurtach. Wybrałam takie, które miały plastykowe osłonki, które dało się łatwo zdjąć. Jeśli macie kolorowe musicie je pomalować albo oblepić czymś np. folią samoprzylepną (może być taka z wycinanek) by znikły pierwotne napisy.
Potrzebne jeszcze są nam patyczki z pianki i jakiś klej (użyłam pistoletu z klejem bo to był jedyny klej, który się trzymał powierzchni kubeczków).
Najpierw należy przygotować wzór i ewentualnie przyciąć patyczki do odpowiedniego rozmiaru. Potem zostaje klejenie. Jeśli robicie to klejem na gorąco (czyli pistoletem) to bądźcie ostrożni. Zawsze uważam jak używam tego kleju ale i tak się poparzyłam. Klej jest naprawdę gorący i spotkanie z naszą skórą nie należy do przyjemnych zwłaszcza, że się przykleja i nie można go się szybko pozbyć ani obetrzeć go o jakąś krawędź. Zostało mi potem chłodzenie w zimnej wodzie ale palec bolał mnie jeszcze parę dni. Zatem musicie bardzo uważać by uniknąć takich wypadków.
Poniżej efekt moich działań. Pierwotnie miały być to osłonki na jakieś małe kwiatki. Mój syn posadził nasturcje w takich malutkich doniczkach. Potem pomyślałam, że fajnie byłoby mieć coś kwitnącego w domu i tak wracając pewnego dnia z pracy kupiłam na rynki 3 hiacynty. Wszystkie były w czarnych brzydkich doniczkach więc jeszcze osłoniłam je arkuszami pianki (z tego wielkiego zestawu z pepco, który kiedyś kupiłam) wsadziłam do właśnie zrobionych osłonek i tak oto mamy ładne kwiatki na wiosnę.
Zapomniałam tylko, że te hiacynty bardzo intensywnie pachną jak rozkwitną. Czasami mi to przeszkadza. Na szczęście jeden stoi u syna a tylko dwa u nas.
I tylko trochę szkoda, że tak szybko rozkwitły bo pewnie zaraz przekwitną. Za to moja mama się ucieszy bo zawsze jej oddaje cebulki takich kwiatów jak przekwitną. Potem sadzi je na działce. Mam nadzieję, że te potem też będą chciały rosnąć.
Komentarze
Prześlij komentarz