Witam, Zacznę od tego, że jeszcze przed świętami kupiłam książki Marie Kondo o porządkowaniu. Pewnie już o niej wspominałam. Oczywiście z ochotą i werwą zabrałam się za porządkowanie zgodnie ze wskazówkami. Rzeczy porządkuje się oczywiście w odpowiedniej kolejności. No więc najpierw ubrania (nie było problemu), książki (oj tu już popłakałam sobie, nad tymi, które miałam się pozbyć), no i też czas przyszedł na biżuterię. Ponieważ dużo robię biżuterii więc kilka lat temu kupiłam duży kuferek by swoje skarby pomieścić (o od tego czasu kuferek zrobił się za mały a ostatnio to obojętnie gdzie nie włożyłam jakąś bransoletkę czy naszyjnik, to zawsze się jakieś pudełko nie domykało. No wiec okazja do porządków była doskonała. Odłożyłam tych naszyjników tak dużo, że pudełka nie tylko się zaczęły domykać ale w kuferku zrobiło się pusto... (do tego tygodnia oczywiście ale o tym za chwilę). Uświadomiłam sobie podczas tych porządków, że miałam wiele naszyjników w kolorze zielonym, niebieskim...
Kolorowe robótki: szydełko, frywolitki, quilling, sutasz, koraliki i wiele innych.