Przejdź do głównej zawartości

Czy da się zmienić torebki firmowe na torebki do prezentów?

Szanowni czytelnicy,

Wszyscy robimy zakupy. Często do produktów, które kupujemy, dostajemy torebki firmowe. Niektóre z nich są dobrej jakości, sztywne i z błyszczącym papierem, inne są z cienkiego białego papieru a jeszcze inne ekologiczne o brązowym kolorze. Wszystkie wyglądają tak pięknie, że żal je wyrzucić, tylko co z nimi zrobić? Przecież nie włożymy prezentu dla kogoś w torebkę ze znakiem innej firmy.

Jest na to rada. Możemy takie torebki ozdobić. Technika zdobienia - dowolna, cel - zakrycie znaków i napisów firmowych tak by nowa torebka była gotowa do użycia. 

Zaczęłam od tego:

Najpierw poniosła mnie fantazja. Piórka, elementy piankowe, quilling i co tylko przyszło mi do głowy. 
Prawa strona

Lewa strona

Potem używałam papierów kolorowych i elementów do ozdabiania, które sama wykonałam (butelka z cekinami). 
Prawa strona

Lewa strona
Aż w końcu doszłam do wniosku, że fajnie byłoby wykorzystać urok torebek ekologicznych i podkreślić ich kolor:


Okazało się przy okazji, że mam całkiem niezłe skarby do robótek z czasów komunistycznych. Te urocze i niezwykle dopasowane paski na ostatnich torebkach pochodzą ze starej serpentyny. Nie pytajcie jak to się stało, że wytrzymała w moich zasobach tyle lat. Sama nie wiem. A ciekawa jestem czy starsi czytelnicy pamiętają jeszcze charakterystyczne pozłotka w kratkę od kapsli do butelek? Też mam takie i to bez dziurek po kapslach!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Moje pierwsze kroki z kaligrafią czyli jak nie należy czyścić stalówek

Szanowni Czytelnicy, Zawsze mi się podobały różne kroje czcionek. Miałam też ochotę uczyć się kaligrafii. Kupiłam nawet pióro na naboje gdzie stalówki są na stałe umieszczone w części, którą się przykręca. Tylko jak zwykle brakło czasu by zająć się kaligrafią na poważnie. W końcu zaopatrzyłam się w odpowiednie książki. Poprosiłam tatę żeby wyrzeźbił mi pisak lipowy z myślą że kiedyś się zabiorę (jak będzie czas, którego i tak nie ma). A tata zrobił mi ogromną niespodziankę bo zaraz poszedł do kuchni i zrobił mi kilka pisaków lipowych w tym również z przeciętą końcówką (taką co robi dwa ślady na papierze). Dostałam jeszcze od rodziców stalówki, no i nie było odwrotu. Wstyd byłoby nie spróbować użyć chociaż tego. Brakowało mi jeszcze tylko tuszu (bo mój stary od pisaków kreślarskich jeszcze ze studiów zrobił się wodnisty i musiałam go wyrzucić) i obsadki do tych cudownych stalówek. Te rzeczy zakupiłam już samodzielnie i mogłam zacząć swoją przygodę. Najpierw szukałam informac...

Kostki do gry do opowiadania

Ostatnio syn lubi grać w pewną grę. Mamy kostki z różnymi obrazkami. Gramy na przemian. Jedna osoba rzuca kostkami i następnie wymyśla opowiadanie tak aby użyć wszystkie elementy które wypadły na kostkach. Tę gra ma wersję komercyjną i w zasadzier od tej wersji się zaczęło. Zobaczyłam u kogoś gotowe kostki i ... Zamiast kupić w sklepie postanowiłam, że takie zrobimy. Potrzebny był papier techniczny, kredki, nożyczki, klej, linijka i ołówek. Najpierw naszkicowałam szablon do sześcianu następnie kazałam synowi narysować dowolne obrazki w kwadracikach no i sama parę narysowałam potem wycięłam i skleiłam. Kostki mają wymiar 2 x 2 cm. Początkowo graliśmy 8 kostkami ale pewnego dnia syn stwierdził, że nie ma na kostkach śmieciarki i musiałam narysować dwa nowe schematy aby po uzupełnieniu rysunkami stały się nowymi kostkami.  Gra jest bardzo fajna, mojemu synowi coraz bardziej się podoba a mi zaczyna się już nudzić. W związku z tym jego opowieści są coraz dłuższe a moje coraz kró...

Witraże wielkanocne z bibuły

Już dawno marzyłam o tym żeby coś takiego zrobić. Miałam czarne kartki papieru technicznego (a kiedyś to trzeba było biały malować) i kolorową bibułę. Brakowało tylko czasu i wytrwałości. W końcu czas się znalazł. Zagoniłam do roboty mojego syna (6 lat). Najpierw musiał zaprojektować jajko wielkanocne. Potem pogrubiłam krawędzie i zabrałam się do wycinania, swój projekt też. Następnie wycinaliśmy kawałki z bibuły i dopasowywaliśmy je do kształtów. A na koniec klejenie. Te kształty syn wycinał sam, najpierw kazałam mu odrysowywać przez kartonowy szkielet. Bardzo ważne okazało się dopasowanie kształtów. A samo smarowanie klejem i przyklejanie okazało się łatwe. Bardzo mojemu synowi podobało się patrzenie pod światło na witraż. Nie wiem czy jeszcze to powtórzymy. Myślę, że jednak taka robótka jest lepsza dla starszych dzieci. Młodsze bez pomocy rodziców nie dałyby sobie rady. A poniżej efekty naszej pracy. Po lewej jest witraż mojego syna (z samochodem) po prawej mój (z zającem).