Przejdź do głównej zawartości

Zielono-złote paznokcie

Szanowni czytelnicy,

Dzisiaj prezentuje nowy manicure. Tym razem chciałam wypróbować nowy lakier z Avon z brokatem. Żeby jednak nie przesadzić postanowiłam pomalować nim dwa paznokcie a do reszty użyłam jasnego zielonego.

Zatem lakiery, które użyłam to: jasnozielony: Citronized z serii Avon GelShine i brokatowy - Glimmer z serii Avon Magic Effects Liquid Sequin.
Najpierw użyłam lakieru podkładowego Sally Hansen hard as nails a potem po dwie warstwy każdego lakieru. Jeśli chodzi o lakier glimmer to wystarczy pomalować już jedną warstwę. Kolor jest wtedy lekko przezroczysty i subtelny. Jeśli chodzi o citronized to jednak muszą być dwie warstwy, po pierwszej są brzydkie prześwity.

Zdjęcie zrobiłam na trzeci dzień od pomalowania. Trzymałam całość do piątego dnia ale prawdę powiedziawszy to na trzeci dzień zaczęły się pojawiać pierwsze odpryski.



Jestem bardzo zadowolona i z efektu i z samych lakierów. Wcześniejsze moje doświadczenia z lakierami Avon były takie sobie. Chodzi o to, że inne lakiery Avonu szybko się ścierały albo nie do końca miały właściwości, które były opisane w katalogu.

To jeszcze na koniec jakie lakiery Avonu nie są dobre. Jestem więc rozczarowana  lakierami: Avon Opal (miał być opalizujący a zawiera kawałki folii, które po kilku dniach zaczynają odstawać i się odrywać), Avon Magic Effects Molten Metal kolor Gold (ściera się i łuszczy po jednym dniu i w dodatku wygląda jak lakier z pyłkiem brokatowym a nie jak płynny metal - używam go do zdobień w stylu oszronienia końcówek tu ścieranie nie przeszkadza) i Avon art of change nailwear, transforming nailwear, reklamowany chyba jako lakier kameleon kolor french twist (słabo się trzyma na paznokciach a szkoda bo efekt zmiany koloru jest naprawdę fajny - używam go jedynie do pieczątek).

To by było na tyle dzisiaj. Miłego dnia i miłego malowania paznokci jeśli ktoś jeszcze nie zrobił manikiuru.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Moje pierwsze kroki z kaligrafią czyli jak nie należy czyścić stalówek

Szanowni Czytelnicy, Zawsze mi się podobały różne kroje czcionek. Miałam też ochotę uczyć się kaligrafii. Kupiłam nawet pióro na naboje gdzie stalówki są na stałe umieszczone w części, którą się przykręca. Tylko jak zwykle brakło czasu by zająć się kaligrafią na poważnie. W końcu zaopatrzyłam się w odpowiednie książki. Poprosiłam tatę żeby wyrzeźbił mi pisak lipowy z myślą że kiedyś się zabiorę (jak będzie czas, którego i tak nie ma). A tata zrobił mi ogromną niespodziankę bo zaraz poszedł do kuchni i zrobił mi kilka pisaków lipowych w tym również z przeciętą końcówką (taką co robi dwa ślady na papierze). Dostałam jeszcze od rodziców stalówki, no i nie było odwrotu. Wstyd byłoby nie spróbować użyć chociaż tego. Brakowało mi jeszcze tylko tuszu (bo mój stary od pisaków kreślarskich jeszcze ze studiów zrobił się wodnisty i musiałam go wyrzucić) i obsadki do tych cudownych stalówek. Te rzeczy zakupiłam już samodzielnie i mogłam zacząć swoją przygodę. Najpierw szukałam informac...

Kostki do gry do opowiadania

Ostatnio syn lubi grać w pewną grę. Mamy kostki z różnymi obrazkami. Gramy na przemian. Jedna osoba rzuca kostkami i następnie wymyśla opowiadanie tak aby użyć wszystkie elementy które wypadły na kostkach. Tę gra ma wersję komercyjną i w zasadzier od tej wersji się zaczęło. Zobaczyłam u kogoś gotowe kostki i ... Zamiast kupić w sklepie postanowiłam, że takie zrobimy. Potrzebny był papier techniczny, kredki, nożyczki, klej, linijka i ołówek. Najpierw naszkicowałam szablon do sześcianu następnie kazałam synowi narysować dowolne obrazki w kwadracikach no i sama parę narysowałam potem wycięłam i skleiłam. Kostki mają wymiar 2 x 2 cm. Początkowo graliśmy 8 kostkami ale pewnego dnia syn stwierdził, że nie ma na kostkach śmieciarki i musiałam narysować dwa nowe schematy aby po uzupełnieniu rysunkami stały się nowymi kostkami.  Gra jest bardzo fajna, mojemu synowi coraz bardziej się podoba a mi zaczyna się już nudzić. W związku z tym jego opowieści są coraz dłuższe a moje coraz kró...

Witraże wielkanocne z bibuły

Już dawno marzyłam o tym żeby coś takiego zrobić. Miałam czarne kartki papieru technicznego (a kiedyś to trzeba było biały malować) i kolorową bibułę. Brakowało tylko czasu i wytrwałości. W końcu czas się znalazł. Zagoniłam do roboty mojego syna (6 lat). Najpierw musiał zaprojektować jajko wielkanocne. Potem pogrubiłam krawędzie i zabrałam się do wycinania, swój projekt też. Następnie wycinaliśmy kawałki z bibuły i dopasowywaliśmy je do kształtów. A na koniec klejenie. Te kształty syn wycinał sam, najpierw kazałam mu odrysowywać przez kartonowy szkielet. Bardzo ważne okazało się dopasowanie kształtów. A samo smarowanie klejem i przyklejanie okazało się łatwe. Bardzo mojemu synowi podobało się patrzenie pod światło na witraż. Nie wiem czy jeszcze to powtórzymy. Myślę, że jednak taka robótka jest lepsza dla starszych dzieci. Młodsze bez pomocy rodziców nie dałyby sobie rady. A poniżej efekty naszej pracy. Po lewej jest witraż mojego syna (z samochodem) po prawej mój (z zającem).