Przejdź do głównej zawartości

Książki do kaligrafii

Szanowni Czytelnicy,

Kaligrafią się zainteresowałam ponownie jakiś czas temu.

Zaopatrzyłam się w książkę Grzegorza Barasińskiego pt. Kaligrafia. Która wydała mi się łagodnym wprowadzeniem w świat kaligrafii. Książka rozpoczyna się różnymi ćwiczeniami na rozgrzewkę i wyrobienie ręki ale nie piszmy nudnych wzorów. Robimy za to szlaczki a potem budujemy zamek (czyli w kształt zamku wpisujemy cegły) a potem rysujemy kwiatki. Takie rzeczy to ja lubię. Książkę to bardziej należy traktować jako zeszyt ćwiczeń no i jeśli miałabym jakąś uwagę, to wydawnictwo powinno dać grubsze kartki bo piszę tuszem kreślarskim i on przebija. Jeszcze jednej rzeczy mi brakowało - kilka słów teorii - jak trzymać rękę, jak umieszczać stalówki w obsadce, ewentualnie jak konstruować litery. Książka jest super ale raczej nie dla zupełnie początkujących osób. Znaczy dla początkujących by się nadawała tylko uzupełniona odpowiednią teorią. Czyli następne wydanie poproszę na grubszych kartkach i z niedużym rozdziałem wstępu.

Szlaczki kaligraficzne

Kaligraficzny zamek z ceglami


Ponieważ uważam, że książka mnie zawsze znajdzie to pewnego razu podczas wizyty w ulubionej księgarni znalazłam dwie następne książki:
Kaligrafia, zeszyt z kalką i Ładnie piszę, zeszyt z kalką. Obie wydane przez Wilgę. Mają ciekawe rozwiązania bo mają kalki na niektórych stronach.
Pierwsza książka ma różne kroje liter i kropki (nie liniatury), druga książka to klasyczna nauka ładnego poprawnego pisania i liniatury. Obydwie są cienkie i w miarę niedrogie - za każdą zapłaciłam 14.90 (w Warszawie). Książka o Kaligrafii ma ćwiczenia na różne techniki: pędzel, flamastry i stalówki. Jednak kiedy pisałam atramentem w tej książce to strasznie mi przebiło na drugą stronę (atrament Parkera - więc jest to wina kartek). Tę książkę kupowałam z myślą o sobie, natomiast książkę "Ładnie piszę" z myślą o synu by trochę poćwiczył. Tyle, że muszę zakamuflować to pisanie, żeby syn nie pomyślał, że znowu ma pracę domową. A pierwszym użytkownikiem stalówek był właśnie mój syn, który był zaciekawiony co mama wymyśliła nowego i spytał się czy może spróbować. No to mu pozwoliłam. Efekt poniżej, ten drugi rysunek to już moja produkcja.

Rysunki moje i mojego syna

Nabyłam ostatnio jeszcze jedną książkę pt. "Liternictwo, Sztuka pięknego pisania" wydawnictwa Arkady. Książka jest chyba najlepszą ze wszystkich. Wreszcie jest napisane do czego służą stalówki elastyczne i jak je używać. Jak powinno wyglądać stanowisko pracy. Jak sobie radzić by nie rozmazywać ręką napisów. Oprócz kaligrafii są przedstawione inne sposoby na zdobienie a nawet pomysł na swoją tablicę do pisania kredą. Z tych wszystkich książek ta chyba jest najbardziej szczegółowa. Można ją traktować jak podręcznik a książki wcześniej opisane to bardziej zeszyty ćwiczeń.

Czy zachęciliście się już trochę do kaligrafii?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Moje pierwsze kroki z kaligrafią czyli jak nie należy czyścić stalówek

Szanowni Czytelnicy, Zawsze mi się podobały różne kroje czcionek. Miałam też ochotę uczyć się kaligrafii. Kupiłam nawet pióro na naboje gdzie stalówki są na stałe umieszczone w części, którą się przykręca. Tylko jak zwykle brakło czasu by zająć się kaligrafią na poważnie. W końcu zaopatrzyłam się w odpowiednie książki. Poprosiłam tatę żeby wyrzeźbił mi pisak lipowy z myślą że kiedyś się zabiorę (jak będzie czas, którego i tak nie ma). A tata zrobił mi ogromną niespodziankę bo zaraz poszedł do kuchni i zrobił mi kilka pisaków lipowych w tym również z przeciętą końcówką (taką co robi dwa ślady na papierze). Dostałam jeszcze od rodziców stalówki, no i nie było odwrotu. Wstyd byłoby nie spróbować użyć chociaż tego. Brakowało mi jeszcze tylko tuszu (bo mój stary od pisaków kreślarskich jeszcze ze studiów zrobił się wodnisty i musiałam go wyrzucić) i obsadki do tych cudownych stalówek. Te rzeczy zakupiłam już samodzielnie i mogłam zacząć swoją przygodę. Najpierw szukałam informac...

Kostki do gry do opowiadania

Ostatnio syn lubi grać w pewną grę. Mamy kostki z różnymi obrazkami. Gramy na przemian. Jedna osoba rzuca kostkami i następnie wymyśla opowiadanie tak aby użyć wszystkie elementy które wypadły na kostkach. Tę gra ma wersję komercyjną i w zasadzier od tej wersji się zaczęło. Zobaczyłam u kogoś gotowe kostki i ... Zamiast kupić w sklepie postanowiłam, że takie zrobimy. Potrzebny był papier techniczny, kredki, nożyczki, klej, linijka i ołówek. Najpierw naszkicowałam szablon do sześcianu następnie kazałam synowi narysować dowolne obrazki w kwadracikach no i sama parę narysowałam potem wycięłam i skleiłam. Kostki mają wymiar 2 x 2 cm. Początkowo graliśmy 8 kostkami ale pewnego dnia syn stwierdził, że nie ma na kostkach śmieciarki i musiałam narysować dwa nowe schematy aby po uzupełnieniu rysunkami stały się nowymi kostkami.  Gra jest bardzo fajna, mojemu synowi coraz bardziej się podoba a mi zaczyna się już nudzić. W związku z tym jego opowieści są coraz dłuższe a moje coraz kró...

Witraże wielkanocne z bibuły

Już dawno marzyłam o tym żeby coś takiego zrobić. Miałam czarne kartki papieru technicznego (a kiedyś to trzeba było biały malować) i kolorową bibułę. Brakowało tylko czasu i wytrwałości. W końcu czas się znalazł. Zagoniłam do roboty mojego syna (6 lat). Najpierw musiał zaprojektować jajko wielkanocne. Potem pogrubiłam krawędzie i zabrałam się do wycinania, swój projekt też. Następnie wycinaliśmy kawałki z bibuły i dopasowywaliśmy je do kształtów. A na koniec klejenie. Te kształty syn wycinał sam, najpierw kazałam mu odrysowywać przez kartonowy szkielet. Bardzo ważne okazało się dopasowanie kształtów. A samo smarowanie klejem i przyklejanie okazało się łatwe. Bardzo mojemu synowi podobało się patrzenie pod światło na witraż. Nie wiem czy jeszcze to powtórzymy. Myślę, że jednak taka robótka jest lepsza dla starszych dzieci. Młodsze bez pomocy rodziców nie dałyby sobie rady. A poniżej efekty naszej pracy. Po lewej jest witraż mojego syna (z samochodem) po prawej mój (z zającem).