Przejdź do głównej zawartości

Składane obręcze dziewiarskie - recenzja i pierwsze prace.

Dzisiaj trochę o obręczach dziewiarskich. Intrygowały mnie już od momentu gdy je zobaczyłam. Z takich oryginalnych narzędzi dysponuję już laleczkami dziewiarskimi (na 4 i na 8 bolców) oraz dwoma rodzajami przyrządów do plecenia kwiatków (nazwa polska bo po angielsku to się i tak  krosna) ach i jeszcze widełki dziewiarskie. No i przyszła pora na obręcze. No ale jakie?

Wybór trudny bo obecnie na rynku jest całe mnóstwo obręczy, i nie wiadomo co wybrać. Postanowiłam poszukać opinii i tak okazało się, że jest cały artykuł u Qrkoko, gdzie autorka poradziła by kupić składane obręcze. Poszukałam jeszcze w opiniach zagranicznych no i w ten oto sposób jeszcze w starym roku zostałam szczęśliwą posiadaczką składanych obręczy dziewiarskich. W zasadzie ze względu na rodzaj to ciężko nazwać je obręczami, chyba krosna to byłaby bardziej odpowiednia nazwa.

Jakie są? Składane, składane i jeszcze raz składane. Mamy do wyboru różne elementy, które można w dowolny sposób składać: półkola, pręty długie i krótkie, kąty. Dwa półkola dają klasyczną obręcz (zrobiłam już 4 czapki na tym). Można też je łączyć w dowolny sposób z długimi prętami. Złożyłam w ten sposób owal i na owalu zrobiłam narzutkę. Możemy w ten sposób składać zarówno klasyczne obręcze: okrągłe i podłużne jak i krosna i tkać na nich. Mamy też dwa rodzaje kołków do wyboru: grube i cienkie. Na razie robiłam rzeczy tylko na cienkich.

 

I to jest w zasadzie największa zaleta tych krosien. A wady? No niestety są. Przy pierwszym użyciu jak składałam dwie części złamał mi się jeden bolec. Po prostu pękł. Inne do siebie nie bardzo pasowały i musiałam podpiłować pilnikiem do paznokci, żeby łatwo wchodziły. Zrobiłam to bo bałam się, że też mi pękną. Kolejna wada to bolce, tak jak to na opiniach stron obcojęzycznych piszą, niestety kołki wyskakują. Na szczęście jest to rzadkie ale faktycznie w trakcie robienia robótek co jakiś czas muszę je dopychać i dwa razy mi same spadły jak tego nie zrobiłam.  Są to wady oczywiście z winy producenta.

To teraz wada, która jest typowo polska i spotykam się z tym niemal za każdym razem kiedy kupuję produkt zagranicznego producenta. Wiecie już o co chodzi? Domyślacie się? Kilka lat temu ustawa nałożyła obowiązek by sprzedawca dołączał polską instrukcję do produktów... No i od tego momentu się zaczęło... Czasami polskie instrukcje są tak kiepskie, że wyrzucam je od razu (np. do urządzenia do pieczenia batonów musli w polskiej instrukcji było napisane, że te plastikowe części należy włożyć do piekarnika...). Najczęściej jest tak, że najpierw czytam instrukcje po angielsku i dopiero jak nie wiem jak czegoś używać to po polsku. No niestety polska instrukcja dołączona do składanych obręczy dziewiarskich jest wydrukowana na luźnych kartkach. Na szczęście angielska jest i jest w dodatku w zgrabnym zeszyciku. Pomimo tego polską instrukcję zbindowałam i zostawiłam, bo chociaż są drobne błędy językowe to jest w miarę czytelna. Ale jeśli chcecie nauczyć się dziergać na obręczach dziewiarskich to polecam filmiki na youtubie. W ten sposób nauczyłam się robić lewe oczka a widziałam, że można też robić ażurowe wzory i nawet warkocze! W instrukcji oczywiście o tym nie ma ani słowa a jednak obrazki czy schematy są mało zrozumiałe.

No i jeszcze jedno, nie używam tego urządzenia do przesuwania pętelek z nitkami, bo mi się rusza metalowy pręt, który jest osadzony w plastikowej obsadce. Używam do tego swojego metalowego szydełka.

To jeszcze cena obręczy. Ja swoje kupiłam za 129 zł. Nie wiem czy to dużo czy mało. Pojedyncze obręcze można oczywiście dużo taniej kupić ale tych nie można składać.

Czy mogę polecić te obręcze?  Jeśli ktoś chce składać, eksperymentować, i nie przeszkadzają mu opisane wady to jest to genialne urządzenie. Osobiście jestem zadowolona (poza złamanym bolcem w jednej z części) i mam 100 pomysłów na wykorzystanie. Ponieważ nie używam urządzenia ściśle z instrukcja, tylko dostosowuje, do swoich potrzeb nie mam problemu z robieniem robótek. Czasami warto podążać za intuicją. Ale jeśli kogoś denerwują wyskakujące kołki, to może niech się zastanowi ;)

A poniżej dla zachęty moje wyroby: czapki i wspomniana narzutka. Coś nie bardzo mi wyszły zdjęcia. Chyba muszę jeszcze poćwiczyć ich robienie :)


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Moje pierwsze kroki z kaligrafią czyli jak nie należy czyścić stalówek

Szanowni Czytelnicy, Zawsze mi się podobały różne kroje czcionek. Miałam też ochotę uczyć się kaligrafii. Kupiłam nawet pióro na naboje gdzie stalówki są na stałe umieszczone w części, którą się przykręca. Tylko jak zwykle brakło czasu by zająć się kaligrafią na poważnie. W końcu zaopatrzyłam się w odpowiednie książki. Poprosiłam tatę żeby wyrzeźbił mi pisak lipowy z myślą że kiedyś się zabiorę (jak będzie czas, którego i tak nie ma). A tata zrobił mi ogromną niespodziankę bo zaraz poszedł do kuchni i zrobił mi kilka pisaków lipowych w tym również z przeciętą końcówką (taką co robi dwa ślady na papierze). Dostałam jeszcze od rodziców stalówki, no i nie było odwrotu. Wstyd byłoby nie spróbować użyć chociaż tego. Brakowało mi jeszcze tylko tuszu (bo mój stary od pisaków kreślarskich jeszcze ze studiów zrobił się wodnisty i musiałam go wyrzucić) i obsadki do tych cudownych stalówek. Te rzeczy zakupiłam już samodzielnie i mogłam zacząć swoją przygodę. Najpierw szukałam informac...

Kostki do gry do opowiadania

Ostatnio syn lubi grać w pewną grę. Mamy kostki z różnymi obrazkami. Gramy na przemian. Jedna osoba rzuca kostkami i następnie wymyśla opowiadanie tak aby użyć wszystkie elementy które wypadły na kostkach. Tę gra ma wersję komercyjną i w zasadzier od tej wersji się zaczęło. Zobaczyłam u kogoś gotowe kostki i ... Zamiast kupić w sklepie postanowiłam, że takie zrobimy. Potrzebny był papier techniczny, kredki, nożyczki, klej, linijka i ołówek. Najpierw naszkicowałam szablon do sześcianu następnie kazałam synowi narysować dowolne obrazki w kwadracikach no i sama parę narysowałam potem wycięłam i skleiłam. Kostki mają wymiar 2 x 2 cm. Początkowo graliśmy 8 kostkami ale pewnego dnia syn stwierdził, że nie ma na kostkach śmieciarki i musiałam narysować dwa nowe schematy aby po uzupełnieniu rysunkami stały się nowymi kostkami.  Gra jest bardzo fajna, mojemu synowi coraz bardziej się podoba a mi zaczyna się już nudzić. W związku z tym jego opowieści są coraz dłuższe a moje coraz kró...

Witraże wielkanocne z bibuły

Już dawno marzyłam o tym żeby coś takiego zrobić. Miałam czarne kartki papieru technicznego (a kiedyś to trzeba było biały malować) i kolorową bibułę. Brakowało tylko czasu i wytrwałości. W końcu czas się znalazł. Zagoniłam do roboty mojego syna (6 lat). Najpierw musiał zaprojektować jajko wielkanocne. Potem pogrubiłam krawędzie i zabrałam się do wycinania, swój projekt też. Następnie wycinaliśmy kawałki z bibuły i dopasowywaliśmy je do kształtów. A na koniec klejenie. Te kształty syn wycinał sam, najpierw kazałam mu odrysowywać przez kartonowy szkielet. Bardzo ważne okazało się dopasowanie kształtów. A samo smarowanie klejem i przyklejanie okazało się łatwe. Bardzo mojemu synowi podobało się patrzenie pod światło na witraż. Nie wiem czy jeszcze to powtórzymy. Myślę, że jednak taka robótka jest lepsza dla starszych dzieci. Młodsze bez pomocy rodziców nie dałyby sobie rady. A poniżej efekty naszej pracy. Po lewej jest witraż mojego syna (z samochodem) po prawej mój (z zającem).