Przejdź do głównej zawartości

Obrazy z topionych kredek świecowych

Dzisiaj sposób na wykorzystanie resztek kredek świecowych. W zasadzie chciałam wykorzystać złamane pastele olejne ale jak się okazało, najlepsze są kredki świecowe. Oto co było mi potrzebne:
Lista narzędzi i materiałów, które wykorzystałam to:
  • blok z płótnem malarskim, 
  • kredki świecowe, pastele, 
  • suszarka do włosów, 
  • pistolet na klej do przyklejania kredek, 
  • podstawka klipsem do podtrzymania kartek,
  • i oczywiście mnóstwo gazet do zabezpieczenia podłogi i okolic.

Najpierw przykleiłam kawałki kredek i pasteli do kawałków płótna malarskiego za pomocą pistoletu na klej. Wycięłam też kształty ze zwykłej kartki i zatrudniłam syna do wycięcia samochodów, Te kształty przykleiłam do płócien.  

Następny krok to podgrzewanie suszarką do włosów kredek tak by się rozpuściły. Zwykłe, najtańsze kredki świecowe lały się prawie jak woda. Uwaga! Nadmiar gazety jest naprawdę potrzebny bo roztapiające się kredki chlapią. Natomiast pastele dopiero po dłuższym podgrzaniu lekko się podtopiły i trochę poleciały w dół. Nie do końca udało się też z przylepionymi kształtami. Po zdjęciu kształtu okazało się, że rozpuszczone kredki podlały się pod kształt, co widać na zdjęciu poniżej.
A oto inne kształty które udało się zrobić.
 W zielonym były pastele i nie do końca się rozpuściły. A poniżej obraz uzupełniony kwiatami i liśćmi z quillingu. Wisi już na ścianie (prawie dwa dni kręciłam kwiatki).

A potem to już zostało tylko sprzątanie :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Moje pierwsze kroki z kaligrafią czyli jak nie należy czyścić stalówek

Szanowni Czytelnicy, Zawsze mi się podobały różne kroje czcionek. Miałam też ochotę uczyć się kaligrafii. Kupiłam nawet pióro na naboje gdzie stalówki są na stałe umieszczone w części, którą się przykręca. Tylko jak zwykle brakło czasu by zająć się kaligrafią na poważnie. W końcu zaopatrzyłam się w odpowiednie książki. Poprosiłam tatę żeby wyrzeźbił mi pisak lipowy z myślą że kiedyś się zabiorę (jak będzie czas, którego i tak nie ma). A tata zrobił mi ogromną niespodziankę bo zaraz poszedł do kuchni i zrobił mi kilka pisaków lipowych w tym również z przeciętą końcówką (taką co robi dwa ślady na papierze). Dostałam jeszcze od rodziców stalówki, no i nie było odwrotu. Wstyd byłoby nie spróbować użyć chociaż tego. Brakowało mi jeszcze tylko tuszu (bo mój stary od pisaków kreślarskich jeszcze ze studiów zrobił się wodnisty i musiałam go wyrzucić) i obsadki do tych cudownych stalówek. Te rzeczy zakupiłam już samodzielnie i mogłam zacząć swoją przygodę. Najpierw szukałam informac...

Laleczki dziewiarskie - jak to się robi.

Szanowni czytelnicy, Laleczki dziewiarskie to małe urządzenia do robienia sznurków. Jest oczywiście instrukcja jak nawlekać ale dzisiaj przygotowałam dla Was tutorial zdjęciowy. Wykorzystam laleczkę na cztery kołki. Oprócz tego używam szydełka zamiast dołączonego patyczka, ponieważ łatwiej mi łapać pętelki. Najpierw musimy przewlec nitkę przez otwór w laleczce. Jeśli robimy sznurki z grubszej włóczki wystarczy wpuszczać nitkę do otworu aż wyjdzie drugą stroną. Z kordonkiem mi się to nie udało ale wystarczyło wziąć szydełko i włożyć od drugiej strony i przeciągnąć pętelkę. Nitka powinna wystawać z drugiej strony tak jak na zdjęciu. Widać też ułożenie laleczki w ręce: Następnie owijamy nitką kołki tak jak to jest na zdjęciu poniżej:  Teraz możemy już przystąpić do tworzenia sznurka. Owijamy nitką kołki tak by nitka była nad pętelkami:  Następnie pętelki z pod spodu zdejmujemy nad utworzonymi pętelkami. Na zdjęciu poniżej jest pokazaną, którą pętelkę należy złapać...

Witraże wielkanocne z bibuły

Już dawno marzyłam o tym żeby coś takiego zrobić. Miałam czarne kartki papieru technicznego (a kiedyś to trzeba było biały malować) i kolorową bibułę. Brakowało tylko czasu i wytrwałości. W końcu czas się znalazł. Zagoniłam do roboty mojego syna (6 lat). Najpierw musiał zaprojektować jajko wielkanocne. Potem pogrubiłam krawędzie i zabrałam się do wycinania, swój projekt też. Następnie wycinaliśmy kawałki z bibuły i dopasowywaliśmy je do kształtów. A na koniec klejenie. Te kształty syn wycinał sam, najpierw kazałam mu odrysowywać przez kartonowy szkielet. Bardzo ważne okazało się dopasowanie kształtów. A samo smarowanie klejem i przyklejanie okazało się łatwe. Bardzo mojemu synowi podobało się patrzenie pod światło na witraż. Nie wiem czy jeszcze to powtórzymy. Myślę, że jednak taka robótka jest lepsza dla starszych dzieci. Młodsze bez pomocy rodziców nie dałyby sobie rady. A poniżej efekty naszej pracy. Po lewej jest witraż mojego syna (z samochodem) po prawej mój (z zającem).