Przejdź do głównej zawartości

Wiosenne serwetki

Witam,

Ostatnio brakowało czasu, na zamieszczenie postów ale to nie znaczy, że próżnowałam. Wróciłam do swojej niegdyś ulubionej sztuki rękodzielniczej czyli szydełka. Zrobiłam kilka serwetek, które Wam zaprezentuje. W zasadzie to z tymi serwetkami chodziło o wykorzystanie resztek kordonków ale jakoś tak się stało, że musiałam tu i ówdzie dokupić, więc nie wiem czy w końcu mam ich mniej.

Pierwsza serwetka, była robiona już dawno temu ale nie mogłam jej ukończyć i jakoś tak leżała i leżała aż w końcu wyciągnęłam ją rozprostowałam i okazało się, że jest ładna. Wzór własny. Podobało mi kiedyś przeplatanie i przenikanie kolorów.

Druga to naprawdę, typowe wykorzystanie resztek. Dużo się naprułam bo chciałam by jeden kolor był jako jedna obwódka, więc jak mi się w połowie kończył to prułam i brałam nowy kolor. Wzór jest prosty jak ta serwetka ;) najpierw robimy łańcuszek na dowolną długość a potem obdziergujemy go dookoła słupkami, następnie zakańczamy rząd i zaczynamy nowy kolor obdziergujemy dookoła półsłupkami. Róg robimy tak:dziergamy w pętelkę  słupek (półsłupek) 3 oczka łańcuszka i znowu słupek (półsłupek). W ten sposób serwetka nam się równomiernie powiększa. No przynajmniej powinna. Moją musiałam dobrze rozciągać bo różne kordonki, różny efekt dawały i się marszczyła lub ściągała. Koniec dziergamy dowolną koronką. Oto moja zwariowana wersja:


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Moje pierwsze kroki z kaligrafią czyli jak nie należy czyścić stalówek

Szanowni Czytelnicy, Zawsze mi się podobały różne kroje czcionek. Miałam też ochotę uczyć się kaligrafii. Kupiłam nawet pióro na naboje gdzie stalówki są na stałe umieszczone w części, którą się przykręca. Tylko jak zwykle brakło czasu by zająć się kaligrafią na poważnie. W końcu zaopatrzyłam się w odpowiednie książki. Poprosiłam tatę żeby wyrzeźbił mi pisak lipowy z myślą że kiedyś się zabiorę (jak będzie czas, którego i tak nie ma). A tata zrobił mi ogromną niespodziankę bo zaraz poszedł do kuchni i zrobił mi kilka pisaków lipowych w tym również z przeciętą końcówką (taką co robi dwa ślady na papierze). Dostałam jeszcze od rodziców stalówki, no i nie było odwrotu. Wstyd byłoby nie spróbować użyć chociaż tego. Brakowało mi jeszcze tylko tuszu (bo mój stary od pisaków kreślarskich jeszcze ze studiów zrobił się wodnisty i musiałam go wyrzucić) i obsadki do tych cudownych stalówek. Te rzeczy zakupiłam już samodzielnie i mogłam zacząć swoją przygodę. Najpierw szukałam informac...

Laleczki dziewiarskie - jak to się robi.

Szanowni czytelnicy, Laleczki dziewiarskie to małe urządzenia do robienia sznurków. Jest oczywiście instrukcja jak nawlekać ale dzisiaj przygotowałam dla Was tutorial zdjęciowy. Wykorzystam laleczkę na cztery kołki. Oprócz tego używam szydełka zamiast dołączonego patyczka, ponieważ łatwiej mi łapać pętelki. Najpierw musimy przewlec nitkę przez otwór w laleczce. Jeśli robimy sznurki z grubszej włóczki wystarczy wpuszczać nitkę do otworu aż wyjdzie drugą stroną. Z kordonkiem mi się to nie udało ale wystarczyło wziąć szydełko i włożyć od drugiej strony i przeciągnąć pętelkę. Nitka powinna wystawać z drugiej strony tak jak na zdjęciu. Widać też ułożenie laleczki w ręce: Następnie owijamy nitką kołki tak jak to jest na zdjęciu poniżej:  Teraz możemy już przystąpić do tworzenia sznurka. Owijamy nitką kołki tak by nitka była nad pętelkami:  Następnie pętelki z pod spodu zdejmujemy nad utworzonymi pętelkami. Na zdjęciu poniżej jest pokazaną, którą pętelkę należy złapać...

Witraże wielkanocne z bibuły

Już dawno marzyłam o tym żeby coś takiego zrobić. Miałam czarne kartki papieru technicznego (a kiedyś to trzeba było biały malować) i kolorową bibułę. Brakowało tylko czasu i wytrwałości. W końcu czas się znalazł. Zagoniłam do roboty mojego syna (6 lat). Najpierw musiał zaprojektować jajko wielkanocne. Potem pogrubiłam krawędzie i zabrałam się do wycinania, swój projekt też. Następnie wycinaliśmy kawałki z bibuły i dopasowywaliśmy je do kształtów. A na koniec klejenie. Te kształty syn wycinał sam, najpierw kazałam mu odrysowywać przez kartonowy szkielet. Bardzo ważne okazało się dopasowanie kształtów. A samo smarowanie klejem i przyklejanie okazało się łatwe. Bardzo mojemu synowi podobało się patrzenie pod światło na witraż. Nie wiem czy jeszcze to powtórzymy. Myślę, że jednak taka robótka jest lepsza dla starszych dzieci. Młodsze bez pomocy rodziców nie dałyby sobie rady. A poniżej efekty naszej pracy. Po lewej jest witraż mojego syna (z samochodem) po prawej mój (z zającem).